poniedziałek, 30 sierpnia 2010

badania terenowe na polu truskawek

31. 07 sobota
W czasie obrywania gałązek w sadzie dużej Ani strzyknęło coś w prawej ręce. Ustaliłyśmy w czasie przerwy na obiad, że to pewnie nic poważnego. Ręka nie spuchła, bolała tylko w czasie obrywania gałązek. Trochę dla zabawy, trochę na wszelki wypadek obwiązałyśmy prawą rękę bandażem. Ania nie chciała, żeby J. albo M. coś zauważyli, bo jak mówiła, nie chce tracić tych paru Euro, bo M. od razu nie pozwoliłaby jej iść do pracy i jeszcze ciągała by ją po lekarzach. A to przecież nic poważnego. Zresztą jutro niedziela, więc i tak sobie odpocznie.
Po południu J. Zawiózł nas do sadu i oświadczył, że przyjedzie koło 16, bo chce, żebyśmy nazbierały mu jeszcze z 4 – 5 skrzynek truskawek na wieczór. W sadzie śmiałyśmy się z Ani, żeby chowała rękę z bandażem, bo J. ma sokole oko i natychmiast zobaczy, że coś jest nie tak. J. Przyjechał tak jak miał o 16 i natychmiast zobaczył, że Ania chowa rękę za plecami. Bez słowa zawiózł nas na pole truskawek. Zbierałyśmy w szampańskich nastrojach, bo przed nami był sobotni wieczór i byłyśmy rozochocone żartami z Ani i jej ręki. J przyjechał jak zwykle, mając idealne wyczucie, dokłądnie wtedy gdy pakowałyśmy szalki już w 6 skrzynkę. Truskawka była marna. Z mojej ostatniej rajki zebrałam raptem ¾ szalki normalnej i pół niebieskiej szlechty, czyli małych owoców.
J. popatrzył na rajki, na truskawkę, a na końcu na rękę Ani. Westchnął i zwrócił się do mnie: "Ja nie rozumiem dlaczego zachowujecie się jak dzieci. Rękę chowacie za plecy! Trzeba być poważnym! Jak ręka boli to trzeba zrobić przerwę, nasmarować kremem, może pójść do lekarza, a może po prostu odpocząć. A wy jak dzieci! Rękę chowacie! Zachowujcie się jak dorośli! Ile w w końcu macie lat! 20 – 30! a wy jak dzieci. Tak nie można...
- Ale... chciałam wtrącić i powiedzieć, że to tylko nadwyrężenie, że to nic poważnego, że ten bandaż to dla zabawy... - ale...
- I ty! - teraz bauer był chyba wściekły – Bo popatrzył na mnie swoim sowim spojrzeniem i wyciągnął palce w moją stronę – ty powinnaś rozumieć, ty powinnaś być odpowiedzialna, w końcu ty znasz niemiecki! Rozumiesz?!
- Das stimmt – powiedziałam starając się nie roześmiać. Bauer był niskim człowiekiem, z ciemnymi głęboko osadzonym oczyma i wielkim nosem. W złości, albo radości robił zawsze komiczne miny. A ja czułam się tak nierealnie, że byłam gotowa wybuchnąć śmiechem.