Antropolog na wakacjach wącha i nasłuchuje. Boi się patrzeć w oczy, bo nie chce być posądzona o bycie głupią-turystką-z-zachodu. Zakłada długie spódnice i bluzki z długim rękawem. Jest szczęśliwa, gdy pozwolono jej zostać na nabożeństwie ormiańskim, gdy wszystkich innych turystów wyproszono.
Jerozolima o świcie pachnie cynamonem. W południe miętą. Wieczorem arabską kolacją - w końcu to ramadan.
Jerozolima budzi się przy dźwiękach nawoływania do modlitwy: dzwonami, adhanem wyśpiewywanym z minaretu.
Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,
niech uschnie moja prawica!
Niech język mi przyschnie do podniebienia,
jeśli nie będę pamiętał o tobie,
jeśli nie postawię Jeruzalem
ponad największą moją radość.
niedziela, 5 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
miło sie czyta :) przywołuje mi to obrazy z przeszłości jak to na badaniach terenowych zazwyczaj bywałam chora (antybiotykoterapia), w ciąży (pierwsze miesiące-wiadomo- niebezpieczne) albo inne takie- żeby tylko nie pić do rana z gospodarzami, bo nadgorliwa bywałam i chciałam wszystko zapisywać, zapamiętywać...
antropologu- powodzenia na przyszłość i kolekcjonuj te spotkania, bo pamięć bywa zawodna.
Prześlij komentarz