wtorek, 5 października 2010

powrót w teren

W teren wraca się niechętnie, z ociąganiem. Nie ma dreszczyku emocji pierwszego wyjazdu. Jest znudzenie i niechęć do szukania nowych rozmówców. Krajobrazy są już znane, miejscowe elity rozszyfrowane, wiadomo kto się z kim kłócił, kto się z kim trzyma. Miejscowe kino okazuje się nudne, a teatr zbyt amatorski.

Tylko wody jeziora uderzają jakoś inaczej, a wiatr zmienił kierunek. Na północ przyszła jesień.

I nagle okazało się, że wszyscy mnie pamiętają, wszyscy się cieszą, ściskają i dopytują o czas-kiedy-mnie-nie-było, o moje plany, o moje życie.
Powrót w teren jest bardzo miły, bo są znajome knajpki, sklepy i ścieżki. I ludzie. Ale za to są nowe opowieści.