sobota, 1 października 2011

Antropolog jako przedmiot (podmiot?) obserwacji

Antropolog na tegorocznych wakacjach poczuła się dziwnie. To nie ona robiła zdjęcia kolorowym autochtonom, to nie ona zadawała tysiące pytań. Robili to oni. Ci obcy, inni i niepokojąco tęczowi. To oni zadawali pytania, wypytywali o rodzinę, o kraj, o zwyczaje. I robili zdjęcia - czasami ukradkiem, czasami bezczelnie (ileż razy antropolog sama to robiła wcześniej!) tworząc kolejne portrety. Czasami prosili o zgodę, wtedy nieśmiało stawali obok i uśmiechali się szczęśliwi do obiektywu. A potem wciskali dzieci do potrzymania, ustawiali kolejkę kuzynów do kolejnego zdjęcia, zagadywali, pytali, uśmiechali. Nigdy nie dotykali sami. Po raz pierwszy w życiu antropolog poczuła ulgę. To nie tylko ona kradnie innym życie i opowieść.