wtorek, 14 września 2010

przy śniadaniu

Antropolożka wyjechała. Na chwilę na wschód. I przy piwie, i przy śniadaniu rozmowy prowadzi z nową chwilową współlokatorką na temat znany zaczynający się na literę H. Do współlokatorki dołącza czasem koleżanka. Temat na H nadal kontynuowany. Nawet przy urodzinowym torcie. Na dachu kawiarni. Bo porusza. Bo fascynuje. Bo gdzieś każda jest w niego uwikłana. Nie bez powodu antropolożka uważa, że każda rodzina w Polsce jest przez H. osobiście doświadczona.

Wczoraj wieczorem pojawił się nowy, tym razem holenderski współlokator. Dziś przy śniadaniu okazało się, że nie tylko jest znawcą języka jidisz, ale także specem od tematyki H. Więc przy śniadaniu było o skuteczności oral history, Josifie Burgu, i H. też. Oczywiście.

Nie się nie zmienia. Swój do swego. Gdy współlokator doniósł, że wczoraj w autobusie relacji dworzec kolejowy - lotnisko w Dortmundzie wysychał historii o H. w pewnym wschodnioeuropejskim mieście, uwierzyłam, że jednak ja, i cała reszta ze mną śniadających, jesteśmy normalni.

Brak komentarzy: