czwartek, 6 listopada 2008

Kiepski podryw?

Warszawa, słynna dzielnica Praga Północ. Sobotni wieczór, godzina 22.45. Tramwaj linii 21 skręca w ulicę Kijowską. Zdezorientowani pasażerowie wysiadają, by przejść na właściwy przystanek. K. również wysiada – to jej przystanek. W uszach słuchawki, więc nie wie dokładnie, co mówią podenerwowani ludzie. Podchodzi do niej chłopak. Trudno określić jego wiek. Coś mówi. Proszę powtórz, nie usłyszałam – mówi K. W odpowiedzi słyszy: Ale ty się mnie nie bój. Ja tylko chce z Tobą porozmawiać, chciałbym Cię lepiej poznać. Moglibyśmy się zaprzyjaźnić. Razem przechodzą przez przejście dla pieszych rozmawiając o jego propozycji. K. stwierdza: Nie, nie mam czasu. Muszę wracać do domu. Odwraca się i odchodzi. Czy dlatego, że:

- nie interesuje ją tandetny podryw w środku nocy?

- śpieszy się do domu?

- jest rasistką?

2 komentarze:

Łukasz Sokołowski pisze...

Czy podryw rzeczywiście jest tandentny? Propozycja przyjazni? Błaganie samotnego zdesperowanego chłopaka z niższych wartw społecznych zagubionego w wielkomiejskiej dżungli? Tak zagubionego, że nie ejst w stanie odczytać kodów i wiedzieć na jaką dziewczynę nie ma raczej szans? A może dlatego włąśnie podrywa - rzeby się sprawdzić - spróbowac wyrwać z zakletego kegu biedy i narzekania, ignorując to, co go dyskryminuje - wykształcenie ... .

Sokołowski-antropolog

Kruszka pisze...

podryw na ulicy z reguły wieje tandetą, pokażcie mi dziewczynę, która ochoczo nawiązuje rozmowę z jakimkolwiek facetem na ciemnej ulicy... jeszcze na pradze.
kas - nieatropolog