niedziela, 5 lipca 2009

Woda dla Warszawy

W ostatnich dniach, gdy temperatura przekraczała 25 stopni, na placu Zamkowym w Warszawie pojawił się beczkowóz z wodą. Napis na nim głosi „Woda dla Warszawy”, a miły pan napełnia plastikowe kubeczki spragnionych. W dniu, w który to zauważyłam z kościołów wylewały się wycieczki zaopatrzone przed chwilą w uniwersalny napój, a dzieciaki z kolonii polewały się jak na śmigusa.
Podobno to nie pierwszy raz, gdy miasto pomaga ludziom wytrzymać tę upalną pogodę. Na blogu „warszavka.bloog.pl” znalazłam wpis z 28 września 2008 roku. „Nie wiem o co chodzi, ale taki sobie baniaczek stanął niedawno na rogu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej. (tu dołączone zostało zdjęcie – przyp. antropolożka) Przewidywana awaria? Pamiętam jak w dzieciństwie stało się z wiaderkami, bo awarie wodociągu zdarzały się raz na kilka miesięcy...”.
Ciekawe skojarzenie. Mnie natychmiast przypomniał się macedoński zwyczaj, według którego do każdej kawy, ciastka czy herbaty podawana jest szklanka wody. I nie jest to żadna „Vichy”, czy „Borjomi”. Nawet nie jest to „Nałęczowianka”, „Muszynianka” czy „Mazowszanka”. Zwykła kranówa. A gdy jedna nie zaspokoi naszego pragnienia, możemy poprosić następną. I nikt nie zarząd od nas pieniędzy. Na moje zaskoczenie, kolega odpowiedział, że mogę wejść do dowolnego lokalu i poprosić o szklankę wody. I nikt nie weźmie ode mnie ani denara. Bo woda do życia jest niezbędna. I odmawiać jej nikt nie ma prawa. I żądać za nią pieniędzy też – powiedział mi na prilepskim rynku Blaże.
Miło wiedzieć, że Polacy też wreszcie zaczynają to rozumieć.

PS. Akcję „Woda dla Warszawy” prowadzi przez całe lato Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w m.st. Warszawie SA.

1 komentarz:

Maria pisze...

Podobno w McDonaldzie zawsze można poprosić o wodę i dostaje się ją za darmo.
W Wiedniu w niektórych knajpach jest kran, a obok stoją szklanki i czasami syrop. Można pić do woli, bo woda w kranie podobno jest alpejska. Nie wiem czy alpejska, ale na jest przepyszna. Nie wspominam już o studniach - fontannach na każdym kroku we Włoszech. I o źródełkach na połoninie Muczełyk. Tam gdzie jest woda, jest życie. Czy w ten sposób McDonalds usiłuje na nas podprogowo oddziaływać?